Znów w Krakowie!

No i jestem! Wróciłam! Bez migdałków, ale jestem!

Ech Siostra, powiem Ci, że mam szczerą nadzieję, że nie będe już tyle chorować i że żadna zepsuta klimatyzacja w pracy mnie nie zagnie! Bo jeśli tak, to na jaką cholerę ja się tak nacierpiałam?! Nie polecam wycinania migdałków! Ból jak... Ech... Ale nie ma to tamto, szpital wojskowy polecam z całych sił! Jednego złęgo słowa nie powiem! A niby to publiczna służba zdrowia taka zła i niedobra... Pic na wodę! Mi tam mega dobrze było! Dbali o mnie, dożylnie przeciwbóle cztery razy na dobę dawali! Miło, sympatycznie, upszejmie i profesjonalnie! I wszędzie taką opinię powtarzać będę!

Szpital Wojskowy Rulez!

A już szczególnie laryngologia! Jakbyś chciała żeby CI dobrego laryngologa polecić (a dokładniej Panią laryngolog), to daj znać! Jest great! I do tego ma zajebiste poczucie humoru! No oczarowała mnie! ;-)

Jak widzisz, tym razem będzie bez zdjęć. Troszkę odmienię standardowy sposób pisania postów na blogu. CHoć to tylko tymczasowo, nie martw się! Już niedługo znowu będziesz mogłą zobaczyć sarenki, motylki, mieszkanie, ślub Magdy i kamienice w Krakowie! A co!

No, a nie wiem, czy pamiętasz, ale już za 1,5 miesiąca będe u Ciebie!!! Great! Poszalejemy!

Chociaż nie wiem, jak dolecę, bo tata zamawiając bilety zapisał, że mam być bez bagażu... No bo mu sie pomyliło... Więc na dzień dzisiejszy tylko ręczny mogę ze sobą wziąć. A znając aktualne ograniczenia, to może się okazać, że przyjadę do Ciebie z portwelem i paszportem... ;-) Cóż, będę próbowała się z nimi skontaktować i dowiedzieć co zrobić, żeby jednak jakieś ciepłe koce i termofor siostrze na zimę zabrać ;-)

Aha, będąc przy zabieraniu i dostarczaniu... Książki powinny już lecieć. Rzeczy od rodziców też niedługo chyba powinny wyjść, ale terza oni są na tygodniowym urlopie, więc pewnie po powrocie wyślą.

Dobra, to kończę już, bo bez zdjęć to pewnie już Ci się czytanie znudziło...

Trzymaj się ciepluchno i do napisania soon!

Konus