From Cracow to London

Pozytywne fluidy z Krakowa do Londynu!

środa, sierpnia 09, 2006

Jeszcze nie wiem o czym...

Heloł!

Tak sobie zasiadłam przed komputerkiem, dałam kilka filmów do ściągania na Mułku i pomyslałam, że jeszcze dzisiaj nic nie pisalam! A co gorsza, wczoraj też nic nie pisałam, bo robiłam zdjęcia nowemu wydaniu Harvard Business Review o motywacji. (Pewnie zastanawiasz się, dlaczego zdjęcia robiłam... A to dlatego, że zamiast skanować pół godziny jedną stronę - a stron jest 200 - to lepiej zrobić zdjęcia i masz w komputerku całą gazetę! :-) ).

Wczoraj doszłam do wniosku, że dłuższa jazda tramwajem do pracy ma swoje plusy, bo można książeczkę sobie poczytać! A właśnie czytam opowiadania Vonneguta "Witajcie w małpiarni" i przeżywam literacko-komediowe uniesienia! Uwielbiam tego gościa! Potrafi przejść z klimatu Ministerstwa Równości w 20045 roku do opowieści o psie Edisona i grze w żywe szachy sterowanej przez chińskiego przywódcę-banitę! :-) Cudeńko! Zobaczymy, jak będzie z Zachodniej, kiedy będę jeździła autobusem. Możemy robić zakłady, w której minucie jazdy złapie mnie choroba lokomocyjna i kiedy z przyczyn naturalnych bede musiała przestać czytać... Aby urozmaicić zakład, możemy go zamienić na to, czy dojadę do Wisły, czy tylko do Łagiewnik, albo ile stron książki dam radę przeczytać... ;-) Nie ma to jak sobie życie urozmaicać ;-)

A tak a'propos podróży, to dowiadywałam się już i najprawdopodobniej będę mogła wziąć jakieś dwa dni urlopu na początku listopada i przylecieć do Ciebie! Teraz tylko muszę sprawdzić konkretnie samoloty i zarezerwować coś jak najszybciej! Jak tylko będę coś wiedziała, to dam Ci znać! :-) Więc szykuj się na mnie! Bo siedząc w nocy na zimnej podłodze przed Kulturą obiecałaś mi imprezę na Oxford Street! Ja (wbrew pozorom) pamiętam! ;-)

Cóż, tym razem bez zdjęć będzie... Ale, ale! Spokojnie! Weekend się zbliża I do tego długi (weekend Agata, weekend długi!)! Więc będe miała sporo czasu wolnego na wymyślanie mniej i bardziej zdjęciowych postów! :-) Może jakiś mebelek, który chcemy kupić Ci wyślę (znaczy się jego zdjęcie...) albo cuś... ;-)

Oki, kończę już, nie zanudzam Cię. Jakoś niedługo postaram Ci się mailika wysmarować, cobyś miała co czytać po polsku na obczyźnie (poza Kapuścińskim... coś lżejszego się przyda na odstresowanie w drodze powrotnej z pracy, od nie-gładkich pupek niemowlaków!).

Całuski wielgachne i do napisania SOON! :-)

O.

1 Comments:

At 11:54 PM, Anonymous Anonimowy said...

Mala!
KOCHAM CIE!!! W tym momencie tylko tyle ale jutro postaram sie napisac wiecej (strasznie pracowity tydzien mam i jutro tez pracuje... pisalas cos o dlugim weekendzie? Nie denerwuj mnie! Chyba ze 1 dzien to dlugo...)
Caluje cie najmocniej na swiecie
Twoja siostra (bardzo steskniona i bardzo szczesliwa, ze do niej przyjedziesz).
PS. A iprezy na Oxford Street nie bedzie
PS.2 Bo to gowniana lokalizacja. Zabiore cie w lepsze miejsca :-)

 

Prześlij komentarz

<< Home